Patodoradztwo – czyli dramat w trzech aktach.
Polski Ład jest nie tylko szkodliwą reformą, do której tak czy inaczej się przyzwyczaimy. Wzbudził również zainteresowanie podatkami, u przedsiębiorców którzy wcześniej raczej nie zastawiali się nad tym jak „ustawić” swój biznes na optymalne opodatkowanie. Niestety, szersze zainteresowanie podatkami okazało się być również żyzną glebą dla pasożytów.
Aby była jasność – nie piszę tutaj o rozwiązaniach ryzykownych, których obrona podczas np. kontroli celno-skarbowej będzie trudna, ale nie nie niemożliwa. Mówię tutaj o rozwiązaniach, które w przypadku sporu z organem podatkowym podtopią lub zatopią biznes.
Mieliśmy już do czynienia z 9m2 mieszkaniami reklamowanymi jako mini kawalerki, a w doradztwie podatkowym mamy do czynienia, z poradami które wciskają wprost klientów na miny. Problemem w patodoradztwie jest to, że jest bomba z opóźnionym zapłonem. Rozwiązanie może wybuchnąć w twarz podatnikowi za rok, może za 3 lata, a może nigdy.
Doradztwo podatkowe to sztuka. Dziś przedstawię Państwu dramat w trzech aktach (ale bez smutnego zakończenia).
AKT I: Spółka – żywi i broni.
Miałem przyjemność prowadzić konsultację z klientem, który był po szkoleniu organizowanym przez pewną spółkę (promowaną przez pewnego znanego influencera) zajmującą się promocją biznesu. Po mojej konsultacji podatnik był bardzo zdziwiony. Okazało się, że na szkoleniu poinformowano go, że może żyć w całości za pieniądze swojej spółki z o.o. (najem mieszkania, paliwo do prywatnego samochodu…i zakupy spożywcze), nie płacąc ani grosza podatku (dla spółki miałby to być koszt uzyskania przychodu). Zaskoczyło go pojęcie kosztów uzyskania przychodów oraz pojęcie nieodpłatnych świadczeń + dodatkowe inne problemy. Najpierw chwila szoku („ale jak to, na szkoleniu mówili…”), potem niedowierzania („czy jest Pan pewien?”), a potem akceptacja („to co mam robić?”).
Problematyka spółek i tego komu się co opłaca to dodatkowa i zupełnie inna para kaloszy. Od pojawienia się pewnego video klienci zaczęli tłumnie atakować doradców podatkowych z prośbą o założenie spółki komandytowo-akcyjnej. Część klientów nie wierzyła (a wręcz była oburzona), że ich biznes nie potrzebuje tego rozwiązania, a wręcz będzie ono szkodliwe. Nad samą koncepcją nie będę się wypowiadał – doskonale zrobiono to już m.in. tu https://dziendobrypodatki.pl/dlaczego-spolka-komandytowo-akcyjna-nie-jest-lekiem-na-cale-zlo-polskiego-ladu/. Analiza opłacalności form działalności to trudna sztuka, szczególnie w ramach Polskiego Ładu – nie ma gotowych ani doskonałych rozwiązań. Niestety dla niektórych celebrytów spółka z o.o. (albo spółka komandytowo-akcyjna) jest lekiem na całe zło i sprzedaje takie rozwiązania – bez głębszej analizy.
AKT II: Sprzedaż udziałów – nie zapłaci Pan podatku! (goście specjalni: ASI, GAAR i KNF).
Niektórzy doradcy podatkowi latają helikopterami do klientów (dla oszczędności czasu). Mam nadzieję, że ten zaoszczędzony czas poświęcony zostaje na kontrolę tego co piszą ich podwładni. Wyobraźmy sobie zupełnie abstrakcyjny case study:
Planowana jest sprzedaż udziałów. Potencjalnie bardzo wysoki przychód (miliony złotych) i pomijalny koszt uzyskania przychodów. Na talerzu jest standardowa opcja (19% PIT + danina solidarnościowa). Co proponuje nasz doradca podatkowy?
Powołajmy spółkę celową nabywająca i przechowywująca przez dwa lata podatkowe udziały spółki-matki. Następnie sprzedaż bez podatku, a pieniądze będą stopniowo wypłacane.
(nasz abstrakcyjny doradca zapomniał dać podstawy prawnej rozwiązania i jakichkolwiek innych wyjaśnień) – prawdopodobnie chodziło mu tutaj o art. 17 ust. 1 pkt. 58a ustawy o CIT tj. zwolnienie dochodów alternatywnych spółek inwestycyjnych uzyskane w roku podatkowym ze zbycia udziałów, pod warunkiem że alternatywna spółka inwestycyjna, która zbywa udziały, posiadała przed dniem zbycia bezpośrednio nie mniej niż 5% udziałów w kapitale spółki, której udziały są zbywane, nieprzerwanie przez okres dwóch lat.
Jakie rewolucyjne metody wypłaty zaproponował nasz (oczywiście abstrakcyjny) doradca?
- Powtarzalne świadczenia niepieniężne – efektywne opodatkowanie 12,5% dla 120 000 złotych rocznie,
- Wynagrodzenie członka zarządu powołanego do zarządu mianowaniem 9% składki, zdrowotnej i 0% podatku dla pierwszych 30 000 złotych dochodu,
- Wynagrodzenie pełnomocnika/prokurenta spółki, opodatkowane i oskładkowane jak wyżej.
- Świadczenie usług na podatku ryczałtowym, realnie często od 8,5% do 15% i fakturowanie spółki za konkretne usługi.
Biorąc pod uwagę metody wypłaty zysków które przedstawił nasz abstrakcyjny doradca podatkowy, rozwiązania dają w sumie niewielką oszczędność podatkową i inne ryzyka:
- ASI nadzorowane są przez KNF,
- Jakie niby świadczenia niepieniężne albo usługi miałyby być wykonywane? Czy usługi będą faktycznie wykonywane?
- Konsumpcja wynagrodzenia trwałaby latami,
- Stawka podatkowa pomiędzy 8,5 (właściwie nieosiągalna), do 32% (sytuacja gorsza niż opcja bezpieczna),
- Klauzula GAAR – ogólna klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania (sztuczne działanie w celu uzyskania korzyści podatkowej)
Jak myślicie – o jakich ryzykach wspomniał klientowi nasz abstrakcyjny doradca?
AKT III: Sprzedaż udziałów – nie zapłaci Pan podatku! (goście specjalni: Aporty i Know How) .
Jeżeli to rozwiązanie nie wydaje się wam najgorszym, to nasz abstrakcyjny doradca ma jeszcze jedno:
Proponowane jest wniesienie znaków towarowych/know-how/innych praw własności intelektualnej o wysokiej wycenie do spółki w zamian za nisko wycenione udziały. Następnie dokonujemy sprzedaży całość udziałów, przez co w/w prawa własności intelektualnej generują wysoki koszt uzyskania przychodów, zaniżając podstawę opodatkowania z metody pierwszej (sprzedaż standardowa 19% PIT).
(przypominam, że mamy rok 2022).
Nawet nie chce mi się rozpisywać jakie będą skutki podatkowe tej transakcji i jakie ryzyka w niej występują, ale zdradzę sekret – nie wyglądają najlepiej.
EPILOG:
Oczywiście wszystkie case study są abstrakcyjne i nigdy nie pomyślałbym nawet, że istnieją osoby, które prowadziłyby takie doradztwo podatkowe/szkoleniowe na rzecz swoich klientów ?. Cieszy jedno –nasi bohaterowie nie wybrali żadnej z fantastycznych opcji. Dzięki temu, szansa na pojawienie się kolejnego aktora w każdym z aktów (Naczelnika Urzędu Celno-Skarbowego), raczej się nie pojawi.