Nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi? Naruszenia praw podatnika w czynnościach sprawdzających.
Jednym z obliczy sprawiedliwości podatkowej jest stosowanie prawa przez organy. Lejtmotywem tego wpisu jest, mówiąc wprost, naciąganie podatników przez urzędników (czasem w sposób nie wiele lepszy niż „metoda na wnuczka”).
Sprawiedliwość podatkowa ma wiele obliczy. Sensowny system podatkowy (i nie mówię tutaj o „prostym” systemie), jest bezspornie jednym z nich. Innym obliczem jest stosowanie prawa podatkowego. Lejtmotywem tego wpisu jest, mówiąc wprost, naciąganie podatników przez urzędników (czasem w sposób nie wiele lepszy niż „metoda na wnuczka”). Zastrzegam: to są sytuacje, które się *zdarzają*. Nie jest to ogólnopolska norma, a nie każdy urzędnik marzy tylko o naszym zniszczeniu. Ale wciąż…to ciągle się zdarza.
Jest tu jakiś cwaniak?
Daleki jestem od straszenia organami podatkowymi albo zasłaniania się „no wie Pan jak jest z tymi urzędami”, chociaż widziałem nadużycia i łzy osób dla których zaplata 600 zł podatku poważnie naruszała oszczędności. Niektóre historie podatników przypominają raczej spotkania z nieprzyjemnymi typami wieczorową porą na Łódzkich Bałutach niż cywilizowaną dyskusję.
Nie mówię o kontroli podatkowej czy celno-skarbowej na wielkie kwoty – to zupełnie inna historia, inne ryzyko i inne argumenty. Mam na myśli „drobne” cwaniactwo i naciąganie na kilka złotówek więcej. Metody scamowania podatników są różnorakie: od braku prawa do odliczenia (chyba najfajniejsze dla urzędnika), po wyłączenia z kosztów (trochę trudniejsze).
Wiadomo, że podatnika najlepiej atakować z zaskoczenia. Urzędnik kontynuujący piękną tradycję zbója przydrożnego, lubi wykonywać nagłe telefony z informacją, że konieczna będzie korekta, że są błędy i że będą grzywny. Wiadomo, że papier wymyślono po to, żeby niszczyć przekaz ustny, więc nasz przydrożny zbój gardzi słowem pisanym. Można uważać się za szczęśliwca, jeżeli otrzymamy od zbója wezwanie w formie pisemnej. Jeżeli jednak już je dostaniemy to ŻADNE z nich nie może powstać bez akompaniamentu art. 83 KKS [utrudnianie postępowania] – co to za pismo, które niczym nie grozi?
Daj piątaka!
Miałem okazję rozmawiać z jednym z klientów który świadczył usługi na rzecz kontrahenta z Niemiec (żadne cuda – najprostszy art. 28b ustawy o VAT). Wystawił fakturę na 100 000 zł, ale zagapił się i zapomniał zarejestrować się do VAT-UE. Pani urzędnik która poinformowała go braku rejestracji, zakomunikowała jednocześnie, że przez wskazany brak, usługa opodatkowana będzie w Polsce w stawce 23%. Pani wezwała podatnika do urzędu (oczywiście telefonicznie), i poinformowała, że niestety chyba będzie VAT do zapłaty. Dzwonię do urzędu, po krótkiej wymianie zdań w końcu proszę:
– No dobra. Niech mi Pani powie, dlaczego w takim razie usługa powinna być opodatkowana w Polsce?
– [3 sek. cisza] …no nie wiem.
– W takim razie dalsze wezwania proszę w formie pisemnej. Odpowiedzi będę kierować również do wiadomości Dyrektora Izby [Dyrektora Izby Administracji Skarbowej – organu nadrzędnego]
Minęły dwa miesiące, rejestracja VAT-UE się powiodła, a wezwania ciągle nie ma. W innej sytuacji, urzędniczka (oczywiście telefonicznie), wskazała, że podatnikowi nie przysługuje prawo do odliczenia z faktury, więc konieczna będzie korekta deklaracji i zapłata VAT (około 1000 zł). Dlaczego? Gdyż podatnik zapłacił za fakturę ze swojego rachunku, który nie był wykazany w białej liście. Nie mówiąc już o sytuacjach w których organ próbował podważyć np. zakup smartwatcha. W takiej sytuacji najczęściej wystarczy sama informacja, że sprawą zainteresował się doradca podatkowy, a temat przestaje budzić wątpliwości organu.
Niestety, takie „podgryzanie” podatnika może obejść się zupełnie bez konsekwencji. Z jednej strony niekomfortowo jest płacić, skoro mamy przeświadczenie, że *coś* powinno być naszym kosztem, czy związane jest z prawem do odliczenia. Z drugiej strony, pewnie część podatników woli machnąć ręką (szczególnie jeżeli kwota sporu jest mało istotna). Czegokolwiek byśmy jednak nie robili, nie przyjmujmy do urzędnika niczego „na gębę”. Niech wszystko co powodować może zapłatę wyższego podatku będzie na papierze – urzędnik zastanowi się dwa razy zanim podpisze wezwanie, które na pierwszy rzut oka wygląda na krętactwo.